J. D. "Kalendarz Bydgoski 1990""Na beczce prochu"- artykuł z 1989 roku
Jak widać wówczas nikt nie mógł wyobrazić sobie już prawie 20- letniego "zawieszenia" tramwajów do dworca...
A o cichym torowisku wówczas jeszcze nikt nie myślał...
Moderator: spooney
J. D. "Kalendarz Bydgoski 1990""Na beczce prochu"- artykuł z 1989 roku
Zapraszam do skomentowania tego ciekawego artykułu.Od pewnego czasu tramwaje bydgoskie zostały zreformowane w tym sensie, że wagony każdej z trzech linii, oprócz dawnych czerwonych, zielonych i białych tablic, pasów i lamp, otrzymały jeszcze duże litery "A" - "B" - "C" w dostosowanych kolorach. Jest to niewątpliwie krok naprzód, ale... publiczność bydgoska chciałaby czegoś więcej. Tramwaje bydgoskie składają się z trzech linii:
A - Dworzec - Okole o długości 4 km, na której co 7 minut kursuje 8 wozów;
B - Gdańska - Toruńska o długości prawie 3 km, na której kursuje co 6 minut 7 wozów;
C - Bartodzieje - Wilczak, długości 5 km, na której kursuje co 12 minut 5 wozów.
A zatem 12 km linji i 20 tramwaji, to jest mniej więcej taki sam stan, jak w roku założenia tramwaji 1888, kiedy Bydgoszcz liczyła mniej niż połowę obecnej ludności.
Jest to stan o wiele niewystarczający. Dyrekcja tramwaji uznaje ten zarzut. Jednakże rozszerzenie sieci tramwajowej przynajmniej do 18 km uzależnia od przebudowania węzła kolejowego i przesunięcia toru kolejowego, przecinającego ulicę Gdańską, następnie zaś od rozszerzenia ul. Mostowej przez zburzenie frontów domów miejskich od ul. Grodzkiej do Starego Rynku. Jak widzimy, są to przeszkody tak poważne, że o szybkiem ich usunięciu trudno jest myśleć!. A tymczasem, całe dzielnice miasta pozostają bez komunikacji tramwajowej, po staremu średniej szybkości piechurzy ścigają się z motorniczymi tramwajów a na przystankach 12 i więcej minut czeka się na "upragniony" tramwaj.
I to nie jest jakaś małostkowa złośliwość, która tramwaje bydgoskie bierze często za temat anegdotek. To są rzeczywiste fakty, na które nikt z osób miarodajnych nie reaguje, aczkolwiek sytuacja nie jest znów taka beznadziejna jakby się na pozór zdawało. Tramwaje bydgoskie mają roczny obrót około 1.200.000 do 1.500.000 zł., z których około 200.000 zł stanowi czysty zysk. I ten zysk całkowicie przelewany jest do ogólnych dochodów miasta, bez wydzielenia z niego choćby kilkudziesięciu tysięcy złotych na dalsze inwestycje, poza normalnemi reperacjami taboru, aby go podtrzymywać z dnia na dzień. Taka polityka nie może być uznawana za trafną, ani za odpowiadającą potrzebom rozrastającego się miasta.
Rozumiemy doskonale, że przeniesienie toru kolejowego pod stację pomp na Bocianowie nie zależne jest od władz miejskich, a jedynie od władz kolejowych.
Jednakże przedłużenie linii tramwajowej na ul. Toruńskiej, nie mówiąc już o rozwidleniu tej linji na ul. Kujawską, już by znacznie ożywiło ruch na tej linji. O przedłużeniu tramwaju na ul. Fordońskiej mówi się i pisze już od dawna, a przecież nie stoją temu na przeszkodzie żadne wiadukty czy tory kolejowe. Miasto w tamtą stronę buduje się i ma tam szereg fabryk. Natomiast komunikacja pozostaje jedynie autobusowa.
A cóż powiedzieć o mieszkańcach Bielawek? Szwederowa? Biedaszkowa z lotniskiem? Przecież to są już gęsto zabudowane dzielnice, którym się należy coś od miasta. O tym zapominać, ani lekceważyć tego nie można. Zarząd miasta musi się zdobyć na pewien wysiłek, aby umożliwić peryferiom komunikację z centrum miasta. Budowa jakiejś okólnej linii od końca Gdańskiej poza ruinami nowego szpitala czy koło stadionu do ul. Fordońskiej to rzecz pilna.
Wszystkie te jednak wielkie reformy wymagają wielkich kapitałów. Budowa jednego kilometra linii tramwajowej wynosi podobno l00- 150.000 zł. Ale są reformy drobniejsze, które by można mniejszym kosztem przeprowadzić. A zatem:
Powiększyć liczbę wozów kursujących na liniach "A" i „C”. Ulica Mostowa nie jest tu przeszkodą nie do zwyciężenia, gdyż tramwaje zawsze się rozminąć mogą, choćby z małym przeczekaniem koło Brystolu.
Dalej, nie trzymać się konserwatywnego wysiadania przez tylną platformę, czego niema nawet w Grudziądzu i Toruniu, nie mówiąc o Warszawie. Zatrzymywanie na przystankach wsiadających dopóki nie wyjdą z wozu wysiadający przy większym ruchu opóźnia odejście wozów.
Znieść rozjazd przy ul. Ustronie, na którym pasażerowie mając już tylko jeden przystanek przed sobą, muszą się przesiadać lub czekać parę minut na przyjście wozu od Strzelnicy.
Niewątpliwie krokiem naprzód było wprowadzenie biletów abonamentowych w godzinach rannych dla dążących do pracy. Natomiast za mało brane jest pod uwagę życie wieczorne i nocne miasta. Przedłużenie kursowania choćby w rzadkich odstępach tramwajów do godz. 24-ej, liczenie się z pociągami nocnemi, to są względy, z któremi Dyrekcja tramwajów powinna by się liczyć i do nich dostosowywać.