Komunikacyjne wiersze i fraszki

Dyskusje, zdjęcia, materiały archiwalne itp.

Moderator: spooney

Awatar użytkownika
Darek
Członek Stowarzyszenia
Posty: 5984
Rejestracja: 2008-02-27, 16:07
Lokalizacja: Bydgoszcz

Komunikacyjne wiersze i fraszki

Post autor: Darek » 2011-11-05, 16:10

Znalezione w IKP, rok 1956.

Zbigniew Beckner "Bielawskie mitręgi"
Raz mieszkaniec Bielawek
W domu miał pilną sprawę
Więc chciał jechać tramwajem nieborak
Ale próżno on czeka
Nic nie jedzie z daleka
Choć minął kwadrans, półtora.

"Dwójki", "czwórki" nie widać.
Oj prawdziwa w tym bida!
Jak do swego wnet dotrzeć zakątka
Opróżniały Aleje*,
Bo wiatr mroźny szaleje.
Wtem, coś jedzie! I owszem, "dziesiątka".

Więc nasz biedny mieszkaniec,
Chodząc w kółko narwanie,
Wciąż z przystanku w dal tęsknie spoziera
Ani słychu, ani widu,
Jakby rzucił czar zły duch,
A mieszkańca już bierze... cholera.

"Niech w tramwaje te bije
Piorun jeśli przeżyje!"
Myśli, duma, złorzeczy, klnie, ruga.
Wtem - tramwaj w oddali!
Już niektórzy poznali:
Właśnie jedzie "dziesiątka" to druga...

I znów kwadrans przemija,
"Dwójki", "czwórki" wszak nijak
Nie zobaczysz. Cóż z nimi się dzieje?
Nasz mieszkaniec?
Ach, ten się
Z zimna, gniewu wprost trzęsie
I poczyna już tracić nadzieję.

Wtem coś jedzie po szynach!
"Czy znów zrzędnie ci mina,
Mój mieszkańcze?"- ja pytam cię o to.
Ani spojrzał, me słowo,
Nie wytrzymał nerwowo,
Ale ruszył do domu... piechotą.

Zbigniew Beckner
*Aleje 1 Maja, dziś ul. Gdańska
80 lat komunikacji autobusowej w Bydgoszczy 1936-2016

Awatar użytkownika
Darek
Członek Stowarzyszenia
Posty: 5984
Rejestracja: 2008-02-27, 16:07
Lokalizacja: Bydgoszcz

Komunikacyjne wiersze i fraszki

Post autor: Darek » 2012-02-11, 15:30

Znalazłem gdzieś taki sympatyczny, przedwojenny wierszyk opisujący wycieczkę tramwajem na Wilczak.


Wincenty Sławiński

Tramwajem w znane nieznane
Pragnę przejażdżki szalonej użyć,
pohulać po mieście tramwajem,
ciągłe chodzenie zaczyna nużyć
i wrażeń za mało już daje.

Podparłszy słupek (Wilczak) przystanku,
na Teatralnym placu pustyni,
czekam na tramwaj w chłodzie poranku,
a hymn jesieni szepcą usta.

Gdzieś w perspektywie jezdni szerokiej,
gdzie złudnie domy zda się schodzą,
ruchome kształty dojrzało oko -
co wkrótce się w tramwaj przerodzą.

Może niedługo, za kilka minut,
z hukiem, dzwonieniem, stękaniem,
stare, wytarte kołami szyny,
zakończą cierpliwe czekanie.

O! wpadł zdobywca miejskich przestrzeni
pudełko od cygar z wyglądu:
trochę żelaza, drzewa, oszklenie,
na dachu ssie dyszel drut prądu.

W siadam do wnętrza, by śmiało ruszyć
z rozpędem współczesnej techniki.
Mkniemy... Zniknął teatr, sklepy i składy...
obrazy giną, szybkość je kruszy, -
lecz... przeglądnąłem wystaw cenniki,
dostrzegłem, jakie Pod Lwem dziś obiady.

Z płachty gazety, kto umarł - czytam,
Kto szuka męża, wiem z ogłoszenia,
pędzimy dalej niczem opętani.
Nagle zgrzyt hamulców, co to - pytam -
to przystanek, sekunda wytchnienia,
ktoś skończył podróż, dotarł do swych granic.

Znów nabieramy siły rozpędu.
Wóz jęczy, iskier wyrzuca snopy.
Budka, tapety, krawaty, kasyno...
Przystanek, to most i napis: "Krokiem"
z powagą tylko przejść wolno tędy.
Więc tramwaj zmienił koła na stopy,
klapnął po deskach, wiszących nad siną
Brdą, toczącą hen nurty głębokie.

Ląd i most drugi, nad brzegiem tartak,
przystań - parowców, berlinek cmentarz.
Między domami a starym kanałem
przestronna droga, zawsze otwarta.
Szyny zniknęły, ulica je skręca-
zwalniamy i znów wyścigowym cwałem.

Fabryczka maszyn, willa w ogrodzie,
z poza drzew czerwień cegły przebłyska,
wystrzela w niebo mur bożego domu,
górując ponad dachów powodzią
wieżą, co sięga chmur kotliska
i podziw wzbudza pięknem i ogromem.

wóz przeskoczywszy okolskie szyny,
musnął "Patzera", pałac szkolny
i śpiesząc mocą starej maszyny
pognał w Nakielską truchtem wolnym.

Cel już jest bliski wielkiej wycieczki:
domki, ogrody, kwiaty, łąka,
pierwiastki lasu, rowy, dołeczki
i strumyk, co w trawie się błąka.

Za szybą miga, jak bajka w kinie
(niby to znane a nieznane)
film resztek miasta i raptem ginie
za wiaduktem wśród wsi rozsianych.

Wagon z pełni wściekłego rozbiegu,
przeszedł w stępa podskoki drżące,
stanął... Wysiadłem na leśnym brzegu,
skąpany w promieniach słońca.

Nim tramwaj w podróż ruszy powrotną
ciało skorzysta z chwilowej przerwy,
potem po wtórną szybkość zawrotną
sięgną łaknące wzruszeń nerwy.
Bydgoszcz 1938
80 lat komunikacji autobusowej w Bydgoszczy 1936-2016

ODPOWIEDZ